wtorek, 19 lutego 2013

Imagin z Liam'em~ Mrs. Hooly

Siema! To znowu ja, czyli Mrs. Hooly. Mam dla Was kolejnego imagina. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i zapraszam do czytania i komentowania:D

***** 

   Moje życie legło w gruzach, w jednej sekundzie zmieniło się diametralnie. Pozostał mi już tylko kot. Zapytacie pewnie: dlaczego?
   Może... Opowiem Wam moją historię od początku.
Otóż miałam pięć lat, kiedy moja mama zachorowała. Miała białaczkę. Codziennie była coraz słabsza, a leczenie nie pomagało. Rok po tym jak dowiedziała się, że jest chora, umarła. Tak, dobrze czytacie dokładnie rok męczyła się z chorobą. Nie wiem, może to był zwykły zbieg okoliczności, a może przeznaczenie. Po tym zdarzeniu, mój ojciec ożenił się ponownie. Pomyślicie pewnie, że to dobrze. Ja natomiast mam inne zdanie na ten temat. Moja macocha z pozoru idealna, kochająca żona i matka, jest najzwyczajniejszą w świecie jędzą. w ogóle nie kochała mojego taty, leciała tylko i wyłącznie na jego kasę. Pięć lat po ich ślubie, tata zginął w wypadku samochodowym. Dlatego został mi tylko kot. Moja macocha wykorzystywała mnie. Robiłam, z resztą do tej pory robię jako jej służąca. Pracuję jako kelnerka, teraz już w jej kawiarence. Jak byłam mała bardzo lubiłam tamto miejsce. Spędzałam tam każdą wolną chwilę, razem z moim tatą. Teraz straciło ono cały swój urok. Nie mam przyjaciół i nie dziwię się temu. Nie mam czasu, aby gdzieś wyjść. Trochę jak kopciuszek, tyle że, nie spodziewam się happy endu. Nie wspomniałam jeszcze o tym, jakie to mam "wspaniałe" siostry. Takie same jak ich mamusia. Wredne i zimne. Kochające tylko i wyłącznie siebie. A ja? Ja muszę im usługiwać. W ich oczach jestem nic nie warta. W szkole też nie jest lekko. Jestem wyśmiewana i poniżana. Ale niedługo to się skończy. Macocha postanowiła wyjechać do Wielkiej Brytanii. Zabiera mnie nie dlatego, że chce, ale dlatego, że musi. Nie jestem jeszcze pełnoletnia. Mam szesnaście lat i nie mam zielonego pojęcia, jak wytrzymam jeszcze te dwa lata. Macocha z dnia na dzień jest coraz gorsza. A wiecie co jest najgorsze? To że chce sprzedać kawiarenkę, a ja będę musiała raz na zawsze pożegnać się z tatą. Zawsze kiedy jestem smutna, chodzę na cmentarz, "porozmawiać" z nim. Ale teraz nawet to zostanie mi odebrane. 
   Do wyjazdu został już tylko dzień. Walizki już są spakowane, przepraszam walizka, jedna. Nie mam za wiele ubrań. Poszłam jeszcze tylko ostatni raz pogadać z tata. Oczywiście nie obyło się bez łez. Zapaliłam znicz i po dwóch godzinach wróciłam do domu.
   Siedzę właśnie w samolocie. Jak zapewne się domyślacie z dala od mojej macochy i próżniaczek. Obok mnie siedzi jakiś koleś ze słuchawkami w uszach. Nawet nie wiecie jak ja chciałabym w tej chwili posłuchać muzyki. 
Znowu pomyślałam o tacie, a po policzku potoczyła się pojedyncza łza. Chłopak chyba to zauważył, ponieważ zdjął słuchawki i zerknął w moją stronę.
-Czemu tak ładna dziewczyna jak ty, płacze?- zapytał brunet.
-Nie ważne.- odparłam chłodno, lecz on nie odpuszczał.
-Jestem Liam. A ty?
-[T.I.]- powiedziała  nie patrząc na niego.
-Powiesz mi czemu płaczesz.- nalegał.
-Nie wiem, czy powinnam.
-To może, chociaż powiedz czy jesteś tu sama?
-Nie, moja macocha i siostry siedzą z przodu.- odparła, znowu mając łzy woczach.
-To czemu nie siedzisz z nimi?
-Nie ważne.
-No powiedz.
-Macocha nie chce mnie znać. Z resztą i tak tego nie zrozumiesz.
-A skąd wiesz? Jak mi nie powiesz w czym rzecz to się nie dowiemy.- chwilę się zastanawiałam, aż w końcu przełamałam się i opowiedziałam mu całą moją historię. Słuchał uważnie, nie przerywając mi. Kiedy skończyłam on uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Rozmawialiśmy tak przez cały lot. Aż w końcu powiedział.
-Dziwne, że mnie nie rozpoznałaś.
-A czemu miałabym cie rozpoznać?- zapytałam zdziwiona.
-No wiesz. Jestem Liam Payne. Śpiewam w One Direction. 
-Nigdy o Was nie słyszałam. Z resztą nawet nie miałam jak.- Przy lądowaniu wymieniliśmy się numerami telefonów i na tym zakończyła się nasza znajomość. 
*** 
   O dziwo w nowej szkole nie było, aż tak strasznie. Znalazłam nawet koleżankę, świetnie się razem dogadywałyśmy. Do czasu. Aż moje siostrzyczki nie porozsiewały plotek na mój temat. Ale jak to mówią przyjaciół poznaje się w biedzie. Potem już nie było tak kolorowo.
   Po tygodniu okazało się, że w szkole prowadzone są dodatkowe zajęcia z tańca. Postanowiłam się zgłosić. W końcu raz się żyje. Pierwsze zajęcia były bardzo przyjemne. tak samo jak i cała reszka. Ku mojemu zdziwieniu Liam wcale o mnie nie zapomniał. Pisał prawie codziennie. W końcu zaproponował, że oprowadzi mnie po Londynie. Zawahałam się nad tą propozycją, wiedząc że macocha mnie i tak nie puści. Ale postanowiłam się wymknąć. Liam już na mnie czekał.
-Dobra mamy jakieś dwie godziny.- powiedziałam nerwowo spoglądając w stronę domu.
-W dwie godziny, to ja ci za dużo nie pokarzę, ale może się uda.- odparł chłopak i ruszyliśmy w nie znanym mi kierunku. Liam pokazał mi spory kawałek Londynu. Pokazał mi nawet gdzie mieszka. Zaprosił mnie do środka, aby przedstawić mi resztę zespołu. Szybko się poznaliśmy i rozmawiało Nam się znakomicie, niestety musiałam już wracać. Chłopak odprowadził mnie pod dom. Spotykaliśmy się jeszcze przez dwa miesiące. Przyjaźniliśmy się jak nikt inny. Ale jak to ja, musiałam się w nim zakochać. Nie wiedziałam jak mu o tym powiedzieć. Nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni. 
   Pewnego wieczora, kiedy byliśmy na spacerze Liam, chodził strasznie zdenerwowany. 
-Liam, co się dzieje?- zapytałam nie potrafiąc tego wytrzymać. On stanął przede mną i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Muszę Ci coś powiedzieć.- rzekł po chwili.
-Słucham.
-[T.I.] Ja... Ja... Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak długo chciałem Ci to powiedzieć, ale bałem się twojej reakcji. Tak więc, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?- zapytał nie odwracając wzroku.
-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam.- powiedziałm i pocałowałm go.
-To znaczy, że tak?- zapytał dla pewności.
-Tak.
   Od tamtej pory jesteśmy parą. A jednak mamy happy end.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz